środa, 6 kwietnia 2011

alien

Nidgy nie przypuszczalam, ze moj malz bedzie zdziubdzialym, slodziusienkim i absolutnie pitupasnym tatunciem....ale jest! Dzis rano odstawil focha po tym jak skomentowalam moje mdlosciu stwierdzeniem, ze mam w srodku male alieny, ktore przejely kontrole nad moim cialem. Nie moglam nawet przyrownac ich do Einsteina, bo byl za malo reprezentacyjny- jesli chodzi o wyglad. Udobruchalam malza dopiero stwierdzeniem, ze sa piekne i madre, i absolutnie NAJ NAJ we wszystkim... Zdaje sie, ze nici z zakupu ciazowo-alienowej koszulki :(.


Jedno jest pewne! On zupelnie zwariowal na punkcie mojego bycia w ciazy. W dniu wczorajszym, w zwiazku z moim ew. krwiakiem, urwal sie z roboty zeby pojechac na zakupy (normalnie ja jestem odpowiedzialna za ta czesc obowiazkow domowych). Za pewne kazda z was przezyla dostawe zapasow wojennych, bo tylko tak moge okreslic to co przywiozl do domu. Prosba "Prosze, kup mi krakersy, bo slyszalam, ze pomagaja walczyc z mdlosciami" poskutkowala tym, ze obecnie w szafce mam pelen przeglad rynku owych produktow - wszyscy dostepni producenci, wszystkie mozliwe smaki, ksztalty, struktury, opakowania... - NO WSZYSTKO CO SIE DA! A imbir? chyba do konca zycia mi go wystarczy....

Fajny z niego chlop i dba jak malo ktory, ale przy nim napewno nie bede mogla byc wyrodna matka, bo najwyrazniej kupki naszego dziecka/ci beda rozowe.

3 komentarze:

  1. To się chwali mężowi! Jak chcą to potrafią, rozbawiła mnie ta szafka pełna krakersów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj tak! kupki będą różowe! :D kochany mąż! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super mąż, dobrze, że tak dba o Was :):)

    OdpowiedzUsuń