niedziela, 10 lipca 2011

ukrop

Litosci!! Ja juz nie moge wytrzymac tych cholernych greckich upalow! Okazuje sie, ze polaczenie brzucha, ktory rosnie w zastraszajacym tempie (co tydzien odrzucam kolejna garderobe, w ktora sie nie mieszcze. Te nasze dziewczyny to naprawde alienki! Zupelnie przejely kontrole nad moim cialem) oraz ilosci kresek na termometrze daje naprawde wybuchowa mieszanke. No i jeszcze ten chwilowy zakaz kapieli w morzu! Eh...

Doobrze, ze wczoraj udalo nam sie zamowic normalne lozko, bo spanie w 4 osoby na 110cm jest z lekka nie mozliwe. Nie wspominajac juz o moich przerazliwych bolach kregoslupa - uraz z przed 5 lat daje sie w znaki :(

czwartek, 7 lipca 2011

seksowna mamuska

Nie zebym faktycznie mogla sie takowa nazwac, ale musze przyznac, ze sie sobie bardzo w tej ciazy podobam. To nic, ze brzucho mam wielkosci malego hipka (pepek juz mi calkiem wylaz)! Ja sie naprawde bardzo sobie podobam.
Byc moze przyczyna sa wakacje w owej hormonalnej oazie (nic a nic nie mam hustawek nastrojow) oraz to, ze ciaza, mimo swoich okrutnych zawirowan i stresow zwiazanych ze zdrowiem lasek, przynosi nam wiele spokoju. Ta ciagla walka o zafasolenie byla naprawde wyczerpujaca - glownie psychicznie i nie raz znajdowalam sie w totalnym dolku nienawidzac wszystkich wokolo (najbardziej wlasnej osoby). Malzu tez cierpial przez te wszystkie podchody.
Teraz (mimo wszystko) mamy prawdziwy spokoj i blogosc, a do tego tak do siebie cwierkamy - nikt by nie uwierzyl, ze jestesmy w dlugoletnim zwiazku, a do tego (prawie) stare dupy.

Fakt mamy bardzo duzo zmartwien i nie raz nie dwa dostajemy mini zawalow, ale mimo wszystko nas to bardziej spaja. Ja zas... naprawde siebie lubie. Mam ochote ladnie wygladac, miec zrobiony wlos i pazur. Naprawde czuje sie ze soba fajnie i seksi (fakt hormony ciazowe robia swoje i jakby sie dalo to bzyczyla bym mojego malza non-stop)... Lubie sie.

I niech mi tu ktos teraz powie, ze z alienkami jest cos nie tak? Ja czuje cala soba, ze wszystko gra, a kobiecy instynkt to nie jest jakistam pikus maly! O!

środa, 6 lipca 2011

amnio

Zanim zaczne niemily temat chcialabym oficjalnie oglosic, ze zdjecia sukienki beda zapostowane jak tylko sama jakies otrzymam :). Niebardzo to bylo technicznie mozliwe zeby sobie samej cykac zdjecia i (jak to mawia moja siostrzenica) sie slubic wiec zwyczajnie musze czekac na fotki od gosci.

No a teraz wracam do przemilego tematu czyli "witaj kolejna iglo". Cos mi sie zdaje, ze chyba juz do konca zycia beda mnie przesladowac chorzy doktorzy... Otoz, jak juz wczesniej wspomnialam, dzieki wielkiej laskowosci bufonowatego doktora Chuja (tak zostal oficjalnie mianowany - nawet w niewielkim geremium lekarskim), ktory przeprowadzal biopsje lozyska nasza "podroz poslubna" spedzilismy wycieczkujac sie po zaprzyjaznionych lekarzach i szpitalach. Wspomniani wlasnie uradzili, ze jednak bez amnio sie nie obejdzie. Na cale szczescie dzieki bardzo fachowemu przjacielowi znajomego gienka (nie tego ktory prowadzi nasza ciaze) w ten poniedzialek zostal pobrany plyn z obu workow plodowych stosujac tylko jedno naklucie. Tak wlasnie - doktor Fachowiec wbil igle tylko raz!
Jak do tego doszlo....W poniedzialek mielismy miec tylko konsultacje u przyjaciela gienka, ale skonczylo sie wlasnie na amniopunkcji. Nasz zaprzyjazniony gienek - oficjalnie nazwany przeze mnie doktorem Tato, a dlaczego zaraz sie dowiecie- nie dosc, ze zalatwil nam na boku, for free konsultacje w szpitalu u swojego przyjaciela (doktora Fachowaca) to jeszcze sam sie stawil w tym szpitalu o 8 rano zeby pojsc z nami na wizyte. Najpierw byl przy USG, potem w kawiarni tlumaczyl nam wszystko przez 2 godziny (dodam, ze mielismy o niego wizyte w czwartek, a poniewaz nie byl pewny wynikow to w weekend przeczytal chyba wszystkie mozliwe ksiazki medyczne, zeby znalezc cos, co moze nam pomoc) zarzucajac nas wycinkami z roznych artykulow. Nastepnie kolejna godzine przesiedzial z nami w poczekalni zeby ew. nas uspokajac oraz byl przy zabiegu... NO! generalnie zachowal sie jak tato (stad wlasnie jego "imie"). Teraz pozostalo nam wszystkim czekanie. Nasi (wszyscy) lekarze stwierdzili, ze zgarnelismy caly pakiet, bo nie dosc, ze przeszlismy przez IVF to jeszcze zaliczamy WSZELKIE mozliwe badania...

Generalnie ani ja, ani malzu sie nie martwimy. Mamy oboje przeczucie, ze wszystko gra, co w zasadzie niejako stwierdzil rowniez doktor Tato. Powiedzial, ze kobiece przeczucia nie biora sie z nikad i tez sie my zdaje, ze wyniki beda dobre. Badania sa tylko po to zeby miec 100% pewnosci.
No to czekamy... znowu... kolejny miesiac... eh.... Niech tylko sie male urodza, a takiego klapa ode mnie dostana za chec zworcenia na siebie uwagi, ze sie od razu popamietaja! Az te male! Kurkova (tak przezywam mala za jej przepukline pepkowa, bo przez nie skonczy jak Karolina Kurkova - bez pepka) i Victorinox (a tak duza, jest w brzuchu tak kokretnie poskladana - wlasne kolana ma w swoich oczach, ze ni jak idzie obejdzec jej buzke)!

A! I dziewczyny te, ktore byc moze stoja przed podjeciem decyzji o amnio informuje:
Nie boli bardziej niz pobranie krwi - bez porownania do biopsji lozyska po ktorej przez 3 dni nie bardzo moglam sie ruszyc, a ryzyko jest mniejsze niz 1% (biopsja ma 4) wiec sie nie bojcie. Po zabiegu lekarz powiedzial, ze nawet nie musze brac antybiotykow i jakos specjalnie lezakowac.. zwyczajnie powrot do normalnego zycia.

Trzymajcie za nas kciuki, bo juz naprawde mam dosc wizyt u lekarzy (nie wazne jak milych)