środa, 30 marca 2011

"NIE"-uspokajacz

No i juz jestesmy po wizycie. Wygladala ona bardziej jak psychoterapia niz badanie, ale luzik. Opowiedzielismy gienkowi o swoich bolach, a on powiedzial zebysmy wyluzowali. Generalnie stwierdzil, ze robienie bety nie ma sensu, bo ciezko bedzie wyliczyc czy dobrze rosnie - teoretycznie powinna sie podwajac co 48h. No i wlasnie! Mowie wiec gienkowi, ze ta moja druga sie nie podwoila, a ten wypala, ze to laboratorium nie jest dokladne i ze pierwszy wynik moglam miec np. na poziomie 120, a nie 175. NOSZ KURWASZ!!! Jak to nie jest dokladne! To po jaki kut robia tam badania?
Tak oto cala psychoterapie szlag trafil i wyszlismy z prawie-malzem nieco zdegustowani. Oczywiscie mielismy podejscie, ze nie ma co dropic zarem i nalezy dac na luz, ale i tak czegos nam brakowalo. Tak oto skonczylam na badaniach bety w osiedlowym (b.dobrym) laboratorium - i bardzo dobrze, bo teraz mamy faze lezaczkowa (drinki w reku, slomiany kapelusz na glowie i totalny luz).

Wynik bety: 6016,17 mlU/ml (tacy dokladni, ze nawet miejsca po przecinku podaja)

A co do wczorajszych zakupkow to rozpuscilam sie jak dziadowski bicz. Jak juz wczesniej wspomnialam Fresh Line nie uzywa niczego sztucznego - data przydatnosci ich kosmetykow jest krotka i wiekszosc produktow trzeba trzymac w lodowce, ale jakosc maja pierwszorzedna :D. W ten sposob moj budzet jest lzejszy o kilka eurasow, ale za to cialo ma sie czym pocieszyc. Mam cudny kremik do twarzy na bazie miodu, tonik rozany, maseczke do twarzy miodowa (wczoraj prawie-malzu byl bliski jej spalaszowania), oraz mydlo miodowe, ktore pachnie tak intensywnie, ze po caly domu unosi sie aromat ula :). W ramach promocji dostalam jeszcze puder, szmine, kredke do oczu oraz lakier wiec rozpusta na calego. Zaraz pojde sie uraczyc maseczka i pomazac pazury, ale najpierw czas na pomidorowa :)

wtorek, 29 marca 2011

panika

No i nie wiem czy to hormonalna hustawka nastrojow czy tez wewnetrzny glos mi podpowiada, ze cos jest nie tak. Mniej wiecej od niedzieli moj humor zmienil sie o 180 stopni. Chodze przybita i zmartwiona - nie wspomne nawet o psychodelicznych snach meczacych mnie co noc mogacych byc swietnym scenariuszem dla niejednego horroru. Zaczynam wpadac w panike i paranoje. W ciazy straszne jest to , ze nie mozesz na biezaco podgladac co sie dzieje w brzuchu. Coz... jutro najprawdopodobniej pojdziemy na kolejna bete co by uspokoic nieco moje pesymistyczne zapedy, a dzis podkuruje sie terapia zakupowa. Przed zajeciami z jezyka polskiego wybiore sie do jednego z moich ulubionych sklepow- Fresh Line z naturalnymi kosmetykami, do tego pewnie dogodze sobie jakims fajnym jedzonkiem...

A tymczasem Goosfraba!

PS. Mala jak ja sie moge dodac do Twego bloga?

poniedziałek, 28 marca 2011

bleeeee....

Chyba sie zaczelo...
W sobote sie obudzilam z lekkim poczuciem wyrzygu (w niedziele to samo) ale po przebudzeniu sie przeszlo. Dzis jednak funkcjonuje w fazie "bardzo niefajnie"... probuje cos zjesc, ale odrzuca mnie od wszystkiego co musi przejsc przez przelyk.... taka lipa troche.... bleee.... szkoda, bo wczoraj zprezentowano nam pyszny czekoladowy tort...
Zeby chociaz dalo rade podeslac jakies hafty do Neptuna, a tu nic! - tylko mdli...

Cytujac moja 6 letnia siostrzenice, ktora nawiasem mowiac jest chora "Ja sie dobrze czuje chociaz moj organizm nie" :)

czwartek, 24 marca 2011

retro reklamy

Padam z nog, z rak i z kazdej mozliwej czesci ciala... Chyba nieco przesadzilam z dzisiejszym zakupowym wypadem :). No! ale udalo mi sie zalatwic butki na slub. Beda zrobione na zamowienie - wedlug moich rozmiarow, podtrzeb wzgledem gamy kolorystycznej, ozdob i wysokosci obcasa - wiem troszke zalecialam francuskim pieskiem, ale ostatecznie cenowo wyszlam na tym duzo lepiej niz jakbym kupila (nie takie co chce) w sklepie :D. Przejrzalam rowniez kilkanascie sklepow z zaproszeniami oraz uraczylam sie pysznymi greckimi meze. Oj! Jacy by Ci Grecy nie byli to za zarcie nalezy im sie kulinarny Nobel :).
Pan malz w miedzy czasie pojechal do Patry przeprowadzic szkolenie i oczwiscie - jak zwykle- wpadl w panike, ze sie przemeczam itp itd. Nie wspominajac juz o tym jak to probujac sie do mnie dodzwonic (sroki! ale bylam w metrze) rozwinal rozmowe z moja torebka, ktora zdaje sie wydalawala dzwieki, jakbym to ja plakala. Mozecie sobie wyobrazic co zaczelo kielkowac w glowie prawie-malza. Gdy sie wkoncu dodzwonil myslalam, ze z siebie wyskoczy... No mniejsza...przezyje to jakos :)
W trakcie moich przechadzek natknelam sie na FANTASTYCZNY sklep z plakatami itp greckich reklam retro i tak oto nabylam dla mojego malza prezent: plakat z zabieganym facetem, wypachniona babeczka i banda dracych morde dzieci podpisany greckim wierszykiem, ktory w przekladzie na polski brzmi mniej wiecej tak:

"Taka to dzisiejsza moda
Zeby w zwiazku byla zgoda:
maz dzieciom podciera dupy
zonka biega na zakupy"

Doprawdy nie mam pojecia jakim cudem ta reklama zostala wydana w latach 80, w patriarchalnej Grecji???? - zapewne musialo to byc jakies niegdysiejsze Cosmo, ale fakt faktem: IDEALNIE PASUJE DO DNIA DZISIEJSZEGO!

środa, 23 marca 2011

one man show

Dzisiejszy dzien byl szalenstwem. Rano na druga betke (282 mlU/ml) wiec wszystko gra i furczy choc oczywiscie nie uspokaja to mojego prawie-malza i juz wymyslil, ze w przyszlym tygodniu zrobimy znowy betke. Generalnie nie wiem, kiedy chlopak sie uspokoji. Skoro zostal ojcem to juz chyba nigdy, zwlaszcza ze w klinice powiedzieli nam, ze tak wysoki pierwszy wynik moze wskazywac na ciaze blizniacza (normalnie powinnismy go miec na poziomie nieco ponad 50).

Wczesnym popoludniem mialam kolejna rozmowe o prace i tak rozbawilam mojego ew. przyszlego szefa, ze jeszcze troche i by ROTFLowal. Coz moge powiedziec: mam powody do radochy, a jak sama jestem szczesliwa to zamieniam sie w chodzacy one man show i wsje kabarety razem wziete.

Mam przeczucie, ze mnie przyjma choc naprawde nie wiem czy sie zdecyduje. Z jednej strony super, a z drugie... ciaza i stres nie ida w parze. Nie wspomne juz o przyszlym ukamienowaniu po zrzuceniu bombu jaka bylaby informacja o ciazy. BTW Jednym z pytan bylo wlasnie, kiedy planuje miec dzieci...ha, ha..ha... Generalnie rownouprawnienie i prawa kobiet zabraniaja zadawac takie pytanie, ale czy ktorys pracodawca sie kiedykolwiek do tego stosowal?

Wlasnie! To cholernie niesprawiedliwe, ze na kazdej rozmowie o prace musze sciemniac, ze generalnie malzenstwo i dzieci sa nie dla mnie... kazda babka musi przez to przechodzic i to jest ostra chamowa, ale co zrobic.

wtorek, 22 marca 2011

do uroczego Anonima...

Ooooo trafil mi sie nawet ortodoksyjny komentarz! JEEEJ! Moge bys wkoncu dumna, ze mnie tez zbesztano z blotem za chec posiadania dziecka. Komentarza nie usune, bo podoba mi sie taki folklor:). Co do on-linowych kazan to coz: moj grzech, moje pieklo i to ja bede sie w nim smazyc wiec wyluzuj chlopie/kobieto. Ja generalnie zawsze narzekam, ze mi zimno wiec jesli zafasolenie bedzie mnie "na starosc" ogrzewac to spoko.

Aaaa i jesze mala rada na przyszlosc: jak juz glosisz prawa Boze to sprawdz czy nie trafiasz nimi kula w plot, bo in vitro moze i owszem jest ciezkim grzechem, ale tylko wsrod katolikow wiec ...jakby nie te drzwi :), bo ja naleze do kosciola prawoslawnego :). No i naprawde szkoda, ze sie czlowieku nie przedstawiles, bo z wielka checia dala bym sie wciagnac w Twa trollowa dyskusje - naprawde kreci mnie taki lekki masochizm :)

Na koniec juz, zeby dopelnic mojego ciezkiego grzechu: prosze pamietaj, ze ponad wszystko Bog jest milosierny wiec czy Tobie sie to podoba czy nie to On zadecyduje o moich posmiertnym miejscu zameldowania. A z ciekawosci sie jeszcze spytam co to za PRAWDZIWY KATOLIK, ktory ma w sobie tyle nienawisci, ze az musi ja przelac w komentarzu do bloga osoby, ktorej zupelnie nie zna, majac rowniez na wzgledzie, ze wpisuje sie w bardzo specjalnym dla tej osoby dniu?

Bez nienawisci czy zlosci, z zupelnym zrozumieniem: " Z Bogiem!", "Houk!" i co tam sobie jeszcze zyczysz :)

poniedziałek, 21 marca 2011

tik tak tik tak tik tak....


oszalec mozna!

UPDATE: ZE SZCZESCIA!!! UDALO SIE! JESTESMY ZAFASOLENI!

Beta: 175 mlU/ml

Prawie malz zwariowal! Ja mam tylko nadzieje, ze moja dzisiejsza godzinna pogon za wiewiorem, ktory odwalil Prison Breaka nie zaszkodzila :)

A to karmie w twarz...

teoria wzglednosci Einsteina

Chyba musze zapodac jakies uspokajacze malzowi. Myslalam, ze zawalu serca dostanie jak uslyszal w klinice, ze na wyniki BETY czekamy do 15-16.00. Probowal przekonac pielegniarki i gienka, ze moze da sie jakos zalatwic zebybylo szybciej, ale nie... Smiac mi sie z niego chce, bo zarzekl sie, ze nawet gdyby mial miec spotkanie z samym Bogiem to i tak o tej 15 odbierze ode mnie telefon. Mam nadzieje, ze bede miala dla niego dobre wiesci.

Nawiasem mowiac gienek, pielegniarki oraz siostra gienka, ktora jest kierowniczka od spraw administracyjnych w klinice - wszycy pytali mnie czy cos czuje... Ja, ze nic a nic. Oprocz tego, ze jestem non-stop zmeczona i jem jak glupia to nie, ale to jest konsekwencja przyjmowania tylu i takich lekow. Swoja droga gienek powiedzial, ze dobrze, ze tak szybko zareagowalam na efekty uboczne MEDROLu i go odstawilam, bo generalnie nie jest to najbezpieczniejszy lek i czasem pacjenci dziwnie na niego reaguja. Teraz nie mam potrzeby sie nim faszerowac wiec wszystko jest ok :).

No coz teraz to juz tylko czekanie zostalo.... ale ile! Einstein mial swieta racje - pojecie czasu jest wzgledne!

PS. Noc mialam tragicznie bezsenna - tak mnie cholernie ciagnelo podbrzusze - bardzo @ takze nie wiem co z tego bedzie.... Z drugiej strony wczoraj strasznie mnie wzielo na kwasne smaki - ok. 23.00 zezarlam pol sloika korniszonow - od tak! bez niczego

niedziela, 20 marca 2011

dzieciak

Boszzzzz, ale ja jestem dzieciak! Wczoraj nabylam nowy telefon komorkowy i teraz siedze caly dzien i w nim dziubie. Nie wspomne juz o tysiacach smsow, ktore wyslalam do dawno nie widzianych znajomych... alez wstyd!

Co do fasolowych spraw...coz... dzis zaczal ciagnac brzucho - tak bardzo @. Nie klucie, nie napiecie tylko ewidentne palenie. Czekam do jutra, ale chyba wczesniej zniose jajo! Troche przez to jestem niewhumorzasta i zaczynam sie denerwowac. Na sikancu dwie kreski wyszly jak tralala, ale moj organizm jest tak popieprzony, ze naprawde wszystkiego moge sie spodziewac! Prawie-malz mowi zebym sie nie stresila, bo na 100% mamy dwupak - tak naprawde twierdzi, ze to jest trzy-pack, ale za kazdym razem kaze mu sie zamknac wiec juz ograniczyl sie do dwojki :). Zeby tego bylo malo od rana mam super wysoki puls, co mnie dodatkowo wykancza psychicznie. Czuje sie jak po hiper-maratonie. DZIZAS!!! JA CHCE JUTRA!

piątek, 18 marca 2011

palant no.2

Dziewczyny, plamienia juz zostaly skonsultowane z lekarzem, ktory stwierdzil, ze nie ma stresu, bo to normalka, ale oczywiscie nie powstrzymalo to mojego prawie-malza od OPRu. Gdy sie tylko dowiedzial, ze podnioslam szesciopak 1,5l butelek wody (halo! mialam nie przekraczac 10kg i nie przekroczylam) rzucil taka wiacha, ze mi w piety poszlo. Tak w skrocie mowiac "Tak sie kurwa cholernie staramy, a ty co?! Dzieki za kurwa wspolprace! (tu rzucil sluchawka)". Oczywiscie pol wieczoru probowalam sie uspokoic tylko po to, zeby laskawiec zadzwonil do mnie po kilku godzinach celem uswiadomienia mnie, ze nadal jest wkurwiony i nie interesuja go moje tlumaczenia. Jak sie okaze, ze nie jestem w ciazy to nie bedzie tak naprawde wiadomo czy to nie przez to dzwiganie.... I tu przegial pale! Ja wiem, ze on sie strasznie stresuje, ale bez przesady! Ja nie jestem jego prywatnym przenosnym inkubatorem do robienia dzieci! Oczywisice tym razem ja wrzasnelam, ze rownie dobrze w tej ciazy moge nie byc przez jego awanture, bo stres nie pomaga i tym razem to ja rzucilam sluchawke.... Nerw mialam taki, ze jak nigdy rozryczalam sie na calego i w tym stanie zostalam do poznego wieczora. Jeszcze w TV z okazji strajku (w trakcie ogolno-krajowego strajku puszczaja ciekawe programy, a nie jakies codzienne plotkarskie gowno - grecka telewizja jest na naprawde marnym poziomie) dali film dokumentarny o chcianych i niechcianych ciazach oraz IVF. Mozecie sobie wyobrazic jaki to dalo efekt.
Standardowo dla odstresowania zadzwonilam do starszej siostry i uraczylysmy, ze trzeba dac gowniarzowi nauczke. Cudem udalo mi sie przekonac ja, zeby jednak nie wsadzala go do smietnika (tak robila z dokuczajacymi mi kolesiami w szkole), ale nauczke i tak chlopina dostal. Markujac (po gadce z sis przeszly mi placze) najwiekszy szloch zadzwonilam do mojego gnoja i powiedzialam, ze bardzo mu dziekuje za 2h ryku i ze moze sobie pogratulowac, bo wlasnie plamie bardziej - co bylo prawda, ale on nie rozumie, ze to normalka i nie ma co sie stresowac przed-@ krwawieniami. Chlopak spanikowal i przyznal sie, ze przesadzil itp itd. Do domu wrocil jak potulny mis i nawet nie musialam wyciagac z szafy swojej miedzianej patelni choc i tak za kare przez caly wieczor chodzilam nafoszona.

No, ale teraz wieksza ciekawosta. Troche wpadajac w panike nakrecona przez prawie-malza zrobilam dzis (wiem, ze to DUZO za wczesnie) sikanca i wyraznie wyszla druga kreska. Jest baaardzo slabiutka, ale tez widoczna takze moze jednak sie cos kreci w temacie fasolenia. Narazie nie chce sie podniecac i wciaz czekam na poniedzialkowe testowanie. Troszke sie jednak uspokoilam - prawie-malz rowniez.

czwartek, 17 marca 2011

palant

Nie lubie palantow w wielkich odpicowanych autach, w zlotym lancuchu na szyji - taka typowa futra, skora i komora...

Wyszlam sobie dzis grzecznie na cotygodniowe zakupki. Generalnie dresik, wlos w nieladzie, kurtka sportowa i oczywiscie beztapecie (pani sklepie z uporem maniaka wolala do mnie chlopczyku). Wracam z szopingu, a ze przesadzilam z ilosciami to umeczona jestem jak malo kto - nie pomaga nawet babciowy wozek na zakupy (prawie-malz mnie zabije). Czekam wiec grzecznie na autobus.

Podjezdza jakis bolo w dzipiastym samochodzie, a ze wyglada jakby parkowal (tutaj parkuja na przystankach) nie zwracam na niego uwagi. Po chwili macha do mnie reka. Mylse sobie "bedzie pytal o droge",
a ten po grecku- "Hej! zobaczylem Cie i mi sie spodobalas."
Ja z ironia w glosie - "Swietnie, ale nie jestem zainteresowana i nie mowie po grecku.".
Gosciu sie nie poddaje (tym razem po angielsku)- "Naprade mi sie spodobalas".
- "A ja naprawde nie jestem zainteresowana i do tego jestem zareczona" (chcialam dodac, ze w ciazy - napewno by uciekl).
Ten odpowiada- "Ja tez".
- "Tak? ale ja szanuje swojego narzeczonego wiec naprawde nie!"
- "Ale tylko zeby sie poznac"
- "Ale naprawde nie jestem zainteresowana wiec NIE! Milego dnia!"

Odjechal, ale cisnienie podniosl mi tak, ze prawie ze sie wydarlam na pana autobusowego za to, ze tak dlugo mu zajal dojazd na przystanek.

I teraz... Oczwiscie opowiedzialam prawie-malzowi ta historie, na co ten sie nieco zbiesil, ze wogole nie powinnam z gosciem gadac i powiedzial, ze niepotrzebnie zaczynam dialog... No naprawde! Tak przeskrobalam???

PS. Chyba przesadzilam z tym dzwiganiem, bo znowu plamie - tym razem wiecej :(

środa, 16 marca 2011

PM panikarz

Prawie-malzu szaleje... jeszcze troche i do szpitala mnie zawiezie.

Wlasnie mu powiedzialam, ze po krotkiej przebiezce celem zlapania autobusu zaczal mnie ciagnac brzuch i w domu zauwazylam troszenke (doslownie 2 kropelki) krwi w barchanach. Chlopina zaczal panikowac. Spytal czy dzwonilam do gienka i jesli nie to mam jutro z samego rana wykonac telefon. Wypytywal czy mnie boli czy moze nie potrzeba jakiegos USG. Za nic nie dal sobie wytlumaczyc, ze mnie tylko lekarz wysmieje, ze nawet nie mozemy powiedziec, ze jestem w ciazy. Na co zakomunikowal, ze jak dla niego to ja juz jestem i to w blizniaczej, po czym sie sfoszyl.

Tlumacze mu, ze tak prawde powiedziawszy to do 3 miesiaca nigdy nie mozemy byc pewni i wszystko moze sie zdarzyc. Odpowiada, ze wie, ale boje sie, ze sie strasznie juz zakrecil na ta ciaze. Wiem, ze posrod wszytkich problemow (jego tata i wujek sa w szpitalu, a w pracy...coz kreca 8 czesc teksanskiej masakry pila lancuchowa) ta mysl bo uszczesliwia i nie chce go rozczarowac...Coz czekamy do poniedzialku, a ja wylacznie na prosbe prawie-malza zadzwonie dzis do gienka, ale glownie po to zeby spytac o jeden z lekow ktory biore. Po jego zazyciu cale cialo boli mnie tak jakby skopala mnie banda kiboli - nawet policzki i powieki daja oddczucie posiniaczonych...

wtorek, 15 marca 2011

prawie-malz lamie Enigme

Zastanawia mnie ile z dzieciaka jest w tym moim prawie-malzu. Niby taki odpowiedzialny, rozsadny, a tu! Takie pomysly.....

Wczorajszy wieczor. Prawie malz wrocil z pracy i pyta:
- Jak tam moje dzieciaki?
- Nie wiem... cholerka...zaczynam sie martwic. Wiem glupie to, ale jednak.
- Nie martw sie smrodku- tak, mamy dla siebie cudne przezwiska- ja to wszystko rozgryzlem i juz wiem co i jak.
- Taaaaak? No to powiedz
- To bylo tak.... W sobote okolo godziny 6.00 wieczorem... tak! napewno 6! Bobel z glowa (ten z wypustka) plywal i plywal po tym Twoim basenie olimpijskim. Tak sie tym zmeczyl, ze nie zauwazyl scianki i przywalil w nia glowa. Ta mu tam utknela wiec mlody powiedzial sobie "Co mi tam! Niech bedzie - tu zostane"... No ale drugi wypierdek wciaz krazyl po zbiorniku szukajac swojego brata, co oczywiscie tez jest meczace wiec postanowil chwilke odpoczac. Wyciagnal lapke zeby sie o sciane oprzec, a ta mu tam utknela wiec tak zostal. Z daleka od brata, ale to nic, bo za kilka miesiecy sie spotkaja.

Tak oto moj malzu rozgryz zagadke stulecia. Gdy pozniej zleglismy w lozku dodal sprciula "A wiesz..ten co przywalil glowa to on sie na dwa podzieli i bedziemy miec trojaczki. Bedzie smiesznie, bo dwa beda do siebie podobne, a jeden nie"

On mnie dzien w dzien zaskakuje!

poniedziałek, 14 marca 2011

Goosfraba

Troche panikuje...

W sobote po przemycie czulam sie swietnie, pelna energii i super wyluzowana. W niedziele ok. 6.00 obudzil mnie okrutny bol podbrzusza/krzyza. Lzy plynely mi rzeka i nie moglam sobie znalezc miejsca. Wszytkie podtrucia hormonalne i zhiperstymulowane jajniki razem wziete nie bolaly mnie tak bardzo jak to... od tego czasu mam stresa... jakos tak sie boje. Niby od poczatku wyszlam z zalozenia, ze to juz naprawde wielki sukces, ze udalo nam sie wychodowac takie jajca, ze prawie-malza chlopaki daly czadu, ze mielismy 50% nadwyzka w produkcji blastocystow (nie wiem czemu ale ta nazwa kojarzy mi sie ze stara gierka Dyna Blast), ale wiadomo w miare jedzenia apetyt rosnie. Nawet zakrecilam sie na opcje bielizniacza choc od poczatku bylam ABSOLUTNIE przeciwna temu pomyslowi... no generalnie wzielo mnie i teraz zaczynam miec stracha, ze moze sie niepotrzebnie nakrecamy.... tydzien ma tyle dni, godzin, minut... nie wiem czy dam rade byc spokojna do tego wiosennego poniedzialku (21.03 mamy w klinice badanie szyjki macicy + hormonalne).... Goosfraba!

Alez ja glupia jestem! Niby tu taka wyluzowana, hej do przodu i wogole nic mnie nie rusza, a portami trzese z sila wieksza niz w Japonii....

niedziela, 13 marca 2011

Feng shui

Jeszcze kilka slow o wczorajszym dniu...

Gdy pozabiegowo lezakowalismy w klinice udalo nam sie calkiem niechcacy podsluchac rozmowe pary obok. Przyszli tego dnia na zbiory i okazalo sie, ze maja tylko jedno jajeczko. Kobita byla nieco starsza - nie wiem jak bardzo nieco (licze, ze ok. 40lat), bo ich nie widzielismy, ale wywnioskowalismy to z jej rozmowy z embriolozka. To co uslyszalam mnie zszokowalo i musze przyznac, ze nie wiem co myslec o tym calym zajsciu. Kobieta rozmawiala ze swoim gienkiem a potem Pania od dzieci probujac ich przekonac, ze nie powinni niczego robic az do godziny 13.30, bo ona wierzy w feng-shui i wszelakie aktywnosci dokonane przed ta godzina sie nie powioda. Embriolozka probowala ja przekonac, ze musi miec na wzgeldzie dobro jajeczka i przyszlego embrionu wiec beda rozbic co trzeba nawet jesli bedzie to przed 13.30, ale kobita nie dala sie przekonac i w kolko swoje o tym, ze jest to wbrew feng-shui.

Teraz krotko mozna by stwierdzic: WARIATKA!, ale z drugiej strony jak bardzo zdesperowani musza byc Ci ludzie, ze lapia sie tak absourdalnych rozwiazan. Szkoda mi jej bardzo, ale z drugiej strony jej podejscie nie ulatwia pracy lekarzom. Choc w zasadzie.... moze i ona ma racje... Co ja tak naprawde moge wiedziec. Nie mnie ja oceniac, ale mimo wszystko przyznac musze, ze po raz pierwszy spotykam sie z takim przypadkiem.

Czy z feng-shui, czy bez zycze im powodzenia.

sobota, 12 marca 2011

bielizniaki i mega foch

Lobuzy juz w domu :) - dwa! Wyprodukowalismy 4 piekne blastocysty, ale 2 z nich gorszej jakosci, co i tak embriolozka okreslila wielkim sukcesem. Generalnie ok. 30% embrionow daje rade dojsc do tej fazy, a u nas podwoilismy wspolczynnik. Niestety 2 slabsze nie sa rewelacyjnymi narciarzami wiec nie bedziemy ich wysylac na wczasy w Aspen - nie wytrzymalyby temperatur... Jednym slowem zmarzlakow nie mamy.

No ale 2 silniejsze juz wypoczywaja w 5 gwaizdkowym hotelu. Dlaczego dwa? Gienek i Pani od dzieci (embriolog) stwierdzili, ze w zasadzie blastocysty sa na tyle dobre, ze przeniesli by tylko jeden, ale zdecydowali sie na dwa tylko za wzgledu na nasza pokrecona zdrowotnie i hormonalnie przeszlosc oraz okres w jakim sie staralismy o fasole. Takze na chwile obecna szanse na zaciazenie mamy na poziomie 60-70% (BARDZO WYSOKA) a do tego na 25% na bielizniaki (co rowniez jest bardzo wysokim wspolczynnikiem).


(Wrzucam wam fote naszych blastocystow - nie zeby sie pochwalic jakie to mam zdolne, strajace rozowa kupka "dzieci", ale uwazam, ze jest to cholernie ciekawe.
Zaluje okropnie, ze nie zostalam bilogiem!!!

Ten babelek przy tym wyzszym blastocyscie to wypustka (normalnie pojawiajaca sie dopiero 6 dnia, ale widac gdzies mu sie spieszy), ktora sie bedzie pozniej "matki czepial: :P)



Podczas calej procedury prawie-malz byl w gabinecie i mogl wszystko obserwowac. Musze przyznac, ze widzialam w jego oczach krecace sie lzy. Ja zadnej roznicy nie odczulam. Tylko gienek sie smial, ze powinnam czuc sie ciezsza ;P. Teraz czeka mnie 4 dni odpoczynku i wczasowania oraz unikania stresu i nerwow....

I tak oto moj malz zafundowal mi juz pierwsze nerwy. Naprawde sie zawiodlam! Liczylam na to, ze taki specjalny dzien spedzimy razem cieszac sie tym przez co przeszlismy, a ten co?
Jest wlasnie godzina 15.00, a jego nie ma w domu od 11.00, bo : pojechal kupic prezent mezowi kuzynki, spotkal sie na kawe z kolega (niby tylko godzinka), odwiedzic wujka w szpitalu (wujek nie jest chory, przyjechal na badania)...i tysiac innych rzeczy o ktorych juz nie wspomnial. Ja mu oczywiscie powiedzialam, co o tym sadze, ale coz.... Naprawde sie rozczarowalam! Caly czas byl slodki itp, a tu taki numer. Wiem, ze moze chcial odetchnac i odpoczac troche, bo ostatecznie skakal nade mna przez caly tydzien, ale mogl to zrobic jutro dran jeden!

Teraz choc generalnie jestem przeciwna takiemu zachowaniu strzele mu MEGA FOCHA! O!

SZYBKI UPDATE: Cholerka! Czy ja nawet w spokoju ducha nie moge sie pozloscic na mojego malza! Jak tylko skonczylam wylewac swoje zale w obecnym poscie, prawie-malzu wpadl do domu z bukietem moich ulubionych kwiatow, najlepszymi lodami z cukierni z drugiego konca miasta oraz dwoma babskimi DVD :). I jak tu sie teraz na niego zloscic?

czwartek, 10 marca 2011

hostessy

Po godzinach pertraktacji z prawie-malzem wkoncu udalo mi sie wyrwac z domu. Szalony tak sie zakrecil tym zaciazaniem, ze nic nie pozwala mi robic. W dniu wczorajszym oglosil, ze po transferze mam przez caly dzien nie wychodzic z lozka. Powiedzialam mu, ze oszalal, ze przeciez poinstrulowali nas, ze bede mogla wiesc normalne zycie tylko zadnych podrozy i stresu w ciagu 4 dni po przerzucie cennego towaru. Ten jednak swoje.... Jak mu mu rzucilam wczoraj haslo, ze wysprzatalam chalupe to mnie opierniczyl, ze nie tak sie umawialismy. Nie dal sobie wytlumaczyc, ze przeciez nie jestem umierajaca, a transferu jeszcze nie bylo.

Dzis jednak udalo mi sie wyjsc z domu choc nie obylo sie bez komentarza z malza strony, ze jedzenie do niczego nie jest nam potrzebne... Dzizas! Oszalal! Ciekawe kiedy mu sie znudzi to pilnowanie, zeby mi sie paznokiec nie zlamal.

No mniejsza.... Przepustke dostalam :)

Udalam sie wiec do pobliskiego supermarketu. Stoje sobie przed polka z kosmetykami do ciapania buzi, bo przeciez wygladam teraz jak nastolatka, i szukam jakiegos zeliku na wszelkie mozliwe objawy dojrzewania plciowego, ktore zagoscily na mej facjacie. Po 5 sekundach podchodzi pierwsza Pani hostessa.
- Pomoc?
- Nie!
- Ale my akurat mamy tutaj promocje Domestosa "Dwie butelki w cenie jednej"
:| Nie wiem jakim cudem udalo mi sie nie uraczyc tej Pani soczystym komentarzem, ale czyzby sugerowala, ze na takie problemy to juz tylko plyn do kibla pomoze... No coz! Walcze dalej z zawilosciami jezyka greckiego i pomiedzy wszystkimi chwytami marketingowymi wydrukowanymi na ulotkach przeroznych plynow do twarzy probuje doszukac sie jakis cennych informacji. Podchodzi kolejna Pani - tym razem z podpaskami (nawiasem mowiac nie nawidze telewizyjnych reklam podpasek).... @#%%^!!!.... potem kolejna z wacikami. No oszalec mozna!

Pamietam, ze majac 17 lat pracowalam jako hostessa, nie znosilam gburowatych klientow, ktorzy nawet nie spojrzeli na mnie wyszczekujac to swoje "NIE!". Wspomnienie to nie zmienia faktu, ze naprawde nienawidze, gdy co 5 sekund podchodzi do mnie jakas paniusia i zaburza mi mi moje wewnetrzne ZEN glupimy gadkami o wlasciwosciach produktu, ktory nie jest mi potrzebny. Dochodze do wniosku, ze Panie hostessy zatrudnia sie w supermarketach jedynie dla ztatusiwialych niedoszlych Casanov'ow.

środa, 9 marca 2011

glupi taniec

Obiecalam sobie, ze nie bede wpadac w nudna faze mamusiowego ciumkania i rozpisywania sie o tym jak to embrionki rosna, co robia itp., ale po tylu latach (od ok. 18 roku zycia) sluchania, ze moge nie miec nigdy dzieci (czasem mam wrazenie, ze niektorzy polscy lekarze sa mocno niedouczeni), krecenia nosem itp. Nie wspominajac juz o walce z wiecznie podwyzszona prolaktyna, FSH na poziomie czterdziestolatki (~12 IU/l), jednym "niedojszlym" IVF i prawi-malzowych problemow z chlopakami. Po tym wszystkim fajnie jest uslyszec, ze jednak cos dziala :D. Nawet nie wiem, czy to, ze dziala nie cieszy mnie bardziej niz same zafasolenie.

Okazuje sie, ze wszystkie 6 sie pieknie dzieli wiec bedziemy isc w kultury blastocystow, a co za tym idzie:
* wiekszym prawdopodobienstwem zaciazenia
* znacznie zmniejszonym zagrozeniem ciaza wieloraka
* transferem w sobote o 10.30

Nie nudzac juz mysle, ze mi sie nalezy......



A zeby jednak nie byc non-stop kolor w dzieciowym temacie powiem, ze Grecja nigdy nie przestanie mnie zaskakiwac. Wczoraj w nocy spadl snieg - tak maksymalnie 2 cm i juz pol mojego osiedla nie poszlo do pracy i szkoly, a wszyscy gadaja o kataklizmie pogodowym. Oni sa powaleni!

wtorek, 8 marca 2011

3 fazy :D

Nie zwyklam sie podwojnie rozpisywac, ale kilka rzeczy, ktore mnie dzis rozbawily zasluguja na wspis.

1. Prawie-malz oszalal na punkcie embrionow. Wczoraj stwierdzil, ze chcialby spedzic cala noc w laboratorium obserwujac jak pracuja, a dzis rano zadzwonil z pracy i spytal sie "Jak myslisz, co teraz robia?" Az mi sie na usta cisnelo "Jak to co robia? Telewizje kur@#a ogladaja!". Oszalal, ale w bardzo slodki i uroczy sposob. W nagrode nalezy mu sie kolejny BJ'ek :P.

2. Moja starsza i dzieciata siostra ku wielkiemu przerazeniu swych cor (8 i 5 lat) w dniu wczorajszym zlamala noge i obecnie wakacjuje sie w domku. Mloda- zwana Mankiem- po powrocie z przedszkola sciaga ciuchy, lapie sie za mopa i dalej pucowac podloge. Starsza- zwana Henkiem- pyta: "Po co? Przeciez nie padalo i nie jest brudno". Na co Maniek: "Tak? A jak tu sie zmoczylo z butow? Mama bedzie tedy szla, poslizgnie sie i zlamie druga noge. Chcesz tego? Ludzie sa po to zeby byc dla siebie dobrymi!" po czym poszla rozpisywac charmonogram co kto bedzie robic w domu. Mloda wymiata! Starsza tez, ale troszke sie szkola zpsula ;)

3. Przez zapasy hormonow okrutnie, ale to OKRUTNIE popsula mi sie cera. Zawsze moglam sie pochwalic idealna skora twarzy, bez wypryskow itp, a teraz... nastolatki razem wziete wymiekaja. Postanowilam ja troszke podreperowac i poraczyc sie roznymi maseczkami. Tak oto po natknieciu sie na to video skonczylam z tona papieru toaletowego na gebie - chyba mnie pogielo!!

jak kogos interesuje to...

Jestem! Wrocilam cala i zdrowa, i z moim dawnym brzuchem :)

Najpierw kilka statystyk:

* prawie-malzu stana na wysokosci zadania i naprodukowal taka armie plemniorow, ze nam szczeka opadla. Jeszcze nigdy nie mial takiego wyniku tj. 20mln/ml i do tego 60% typu A+B. Przypomne, ze wczesniejsze wyniki to np. 5mln/ml, 7mln/ml, 400tys/ml...
* ja z 13 bablasow mialam az 11 jajcow, w tym 10 dojrzalych. Niestety 6 z tych 10 ma wewnatrz zgranulowana strukture (cokolwiek to znaczy), a co za tym idzie moga nie przezyc tzw. IXI (ICSI), ale wszystko sie okaze dzis po 12.00, wtedy to zadzwonia do nas z kliniki zeby powiedziec ile mamy embrionow. Z prawie malzem od wczoraj trzesiemy portkami, dropimy zarem itp.

Wczorajszy dzien krok po kroku:

* do kliniki dotarlismy o 8.30, ktora, jako ze bylo to swieto, byla prawie pusta.
* Chwilke posiedzielismy w poczekalni poczym Panie zaprosily mnie do pokoju, w ktorym mialam lezakowac. Pokazaly mi, gdzie sie przebrac, przydzielily kliniczny szlafrok i skarpetki (nic nie mialam wlasnego, dla zachowania absolutnej sterylnosci) i wskazaly lozko.
* Po chwili przyszedl malz zeby mi potowarzyszyc. Generalnie bezstresowo.
* ok. 9.00 Pani laborantka przywolala prawie-malza zeby zmusztrowal swoje wojsko, a mnie zaprowadzono na sale operacyjna.
* Tu oczywiscie urywa sie moja czesc opowiadania prawie-malzowej historii, ale napewno bylo mu przyjemniej niz mnie :)
* Moj chlopina pracowal, a ja w tym czasie bylam przygotowywana przez 2 Panie pielegniarki i Pania anestezjolog. Z poczatku krotka gadka, szukanie moich zyl (ostatecznie zwenflonowano mi sie w dlon), przygotowanie broszki, podanie antybiotykow i usypiacza.
* Pamietam, ze przez chwile widzialam lekarza i ostatni raz jak spojrzalam na zegar to byla godzina 9.15, gdy mnie po zabiegu obudzono, zebym sie przeniosla na swoje lozko byla raptem 9.30, co osmielilam sie skomentowac "Juz?! Tak szybko?! Tylko 15 minut!" Gienek powiedzial "Nie, tylko 10 minut", ale wiecej juz nie pamietam, bo znowu zasnelam.
* Po raz drugi obudzilam sie juz w pokoju. Slyszalam za parawanem glos prawie-malza. Po chwili pielegniarka zmierzyla mi cisnienie i puls i wkoncu zobaczylam swojego malza. Byla wtedy 10.00
* Bolu nie czulam. Tylko z prawej strony brzucha takie palenie, jakbym miala zaraz dostac okresu. Czulam sie troche zakrecona, ale w sumie na haju usypiaczowym. Malzu (lekarz rowniez) sie smial, ze cos mi sie po przebudzeniu porobilo, bo nie bylam w stanie mowic po angielsku i tylko nawijalam po grecku, ktory jest moim duzo slabszym jezykiem. Kilka razy mnie upominali, ale ja i tak swoje...no mniejsza...
* Po kilku naszych gadkach przerywanych check-upami Pan pielegniarek przyszedl gienio i Pani specjalistka laborantka zeby poinformowac nas o wynikach i pogadac o rozwiazaniu. Jesli chodzi o samo zaplodnienie to, jako ze poprzednie wyniki prawie-malza byly tragiczne zasugerowano nam zeby jednak nie robic IVF tylko ISCI, ktore choc mniej naturalne jest pewniejsze. My sie zgodzilismy i juz o 11.00 wyszlismy z kliniki.

Odczucia:
* W sumie nie moge narzekac. Naprawde ok. Przez caly wczorajszy dzien spalam i niewiele jadlam, bo chcialo mi sie non-stop witac z Neptunem, co jest normalne po znieczuleniu. Jesli chodzi o bol to fakt bolalo, ale nie zeby zaraz 4 litery urywalo. Okolo 14.00, jak juz zeszlo calkowicie znieczulenie bylo nieco gorzej, ale wzielam Panadol i juz :). Dzis jestem zupelnie innym czlowiekiem :)

Leki:
*Krotko mowiac "otworze apteke". Do 21.03, kiedy to bede miala kontrole w klinice i badania musze brac w sumie 11 prochow dziennie w tym: antybiotyki, czopki i hormony - REWELA!

WCZESNY UPDATE:
Mamy 6 zaplodnionych jajcow :). Teraz wszystkie sa jeszcze jednokomorkowe wiec nic nie mozna powiedziec o ich jakosci, ale badzmy dobrej mysli :). Jutro o 9.00 po raz kolejny zadzwonia do nas z kliniki i albo bedziemy sie juz jutro transferowac, albo dopiero w sobote.

sobota, 5 marca 2011

pamiec zlotej rybki

Swietnie!

Szkoda, ze jeszcze idiotyczniej nie podcielam sobie galezi na ktorej siedze.
Wybralismy sie dzis w odwiedziny do tesciow (160km od Aten), gdzie mielismy spedzic czas az do jutra i co ja wspaniala wykombinowalam?! Zapomnialam zabrac ze soba leku (Daronda), ktory kosztuje 80euro i ktory musze dzisiaj zaaplikowac. Prawie-malz sie wsciekl... eh!

Kurde! Ja przeciez nie moge o wszystkim pamietac! Z drugiej strony spytal mnie rano czy zabralam wszystkie leki, a ja owszew wzielam te o ktorych nie zapomnialam :(

GRrr!....kopnelabym sie sama w dupe gdyby nie to, ze mnie wszystko boli i nie bardzo moge sie ruszac.

piątek, 4 marca 2011

Odliczamy: 3...

Nie lubie wpadac w ckliwe przemowy, ale mam naprawde fajnego faceta i killka dobrych slow mu sie nalezy. Ja wiem, ze mozna powiedziec, ze przeciez to ja biore hormony i mecze sie z ich efektami ubocznymi, ale chlopak sie bardzo stara. Od jaks dwoch dni mam zakaz robienia w domu czegokolwiek. Oczywiscie i tak odwalam standardowa robote, ale ewentualne leniuchowanie mam wybaczone. Dzis z rana po wizycie u gienka podwiozl mnie do domu i mowi "tylko sie poloz i odpocznij". A czym ja sie moglam zmeczyc? Pokazywaniem broszki? Naprawde malzu staje na wysokoci zadania: spelnia moje wszystkie zachcianki, jest bardzo delikatny i nadopiekunczy... Cos czuje, ze po wyluskiwaniu jajeczek bedziemy te nadwrazliwosc odpokutowywac tj. ja bede sie opiekowac nim, bo malzu sie rozchoruje lub cos w tym stylu. Oczywiscie mi to nie przeszkadza, bo lubie o niego dbac - zasluguje na to :)

No ale do rzeczy! W broszce bedziemy grzebac w poniedzialek. Juz sporo babelkow dojrzalo, ale czekamy na pozostale. Cale szczescie nie musze juz brac Pureonu. Dzis i jutro Daronda, w sobote dodatkowy zastrzyk z Pregnylu, a w niedziele absolutna laba. W poniedzialek mamy sie stawic w klinice o 8 rano. Ponoc caly zabieg, jako przepowadzony na bardzo lekkim znieczuleniu, bedzie trwal nie dluzej niz godzine w tym 10 minut samego dlubania.

Poniedzialek jest fajnym dniem (choc po cichu liczylam na jutro), bo mamy tutaj tzw. Kathara Dewtera (czyli czysty poniedzialek). Jest to pierwszy dzien postu przed-wielkanocnego oraz dzien puszczania latawcow. Tego dnia cale greckie niebo usiane jest kolorowymi latawcami - swietny widok! My tez bedziemy puszczac swoja sonde w kosmos...a nawet ich 13 :)

Moj prawie-malzu jest jakis taki rozczulony i bardzo pozytywnie nakrecony. Nawet w drodze powrotnej powiedzial mi, ze czuje, ze jego chlopaki sa w fantastycznej formie i nawet potem sobie nucil pod nosem :). Mysle, ze IVF zbliza ludzi choc bynajmniej w kwestii miziania ;) - nawet gienek stwierdzil, ze nie widzi mnie w pomaganiu prawie-malzowi w zachowaniu nie za dlugiego, przed zabiegowego celibatu :D

czwartek, 3 marca 2011

strzal w stope


Alez ten czas wolno leci! Juz nie moge sie doczekac soboty/poniedzialku. Niech oni juz wydlubia te wszystkie jajeczka! W Polsce tlusty czwartek na calego, a ja biedna uwazam na diete. Uwazam, uwazam, a kilogramow przybywa dzieki moje PRLoweskiej nadprodukcji w jajnikach. Jeszcze troche i beda mi trawe na zielono malowac.

Naprawde juz nie moge powoli wytrzymac. W nocy nie za dobrze spie, bo jakiej pozycji nie przyjme to zawsze cos mnie boli. Do lazienki biegam po kazdej wypitej szklance wody, jem tyle co wrobelek - kazda wieksza porcja ubiega sie o bilet powrotny - wszystko jakbym bylam juz w ciazy (popatrzcie zreszta na zdjecie. Dodam nieskromnie, ze standardowo mam idealnie plaski brzuch).

Chcialabym sie pozbyc tego dodatkowego brzusznego balastu.... I tak sie wlasnie zastanawiam. Meczy mnie ten brzucho raptem od tygodnia, ja juz nie moge wytrzymac, a ciaza przeciez trwa 9 miesiecy. Czy ja dam rade? Moze ja sie jednak nie nadaje, a caly ten pomysl byl strzalem w stope?

środa, 2 marca 2011

w oczekiwaniu na zbiory

Kuzwa! Niech juz sie zaczna te zbiory, bo dluzej nie wytrzymam tego cichego napiecia, ktore zagoscilo w naszym domu. Ja chodze nakrecona, jak najgorsza hetera przechodzaca faze klimakterium, a prawiemalz zmienil sie w duchowego pustelnika - nie odzywa sie, nie mizia, nie mruga nawet. W dniu wczorajszym to juz calkiem przeszedl swoje mozliwosci. Otoz maksymalny okres przed-zbiorowego celibatu to 3 dni wiec chcial nie chcial seks musial sie odbyc. Malzu byl padniety i bynajmniej nie mial ochoty na zadne przytulanki, ale wiedzial ze jak mus to mus i trzeba stanac (o ironio!) na wysokosci zadania. Ja mimo swojego sferycznego wygladu i okrunego bolu odczuwalnego przy kazdym oddechu, czy tez mrugnieciu powiekami, chcialam mu pomoc tzw. BJkiem, a ten nic! wiec sie w sobie zezloscilam i na wszelki wypadek w duchu go opierniczylam. Jakby tego bylo malo! Malzu po jakims czasie stwierdzil, ze nie chce mojej pomocy, ze sie zgwalci sam w lazience... Tu sie calkiem podlamalam. Nie wiem co o tym myslec! Z jednej strony moglabym wpasc w babska paranoje, a z drugiej wiem, ze on tez ma straszny stres (IVFkowym, pracowy, mojo-bolowy), z ktorym nie bardzo moze sobie bida poradzic. NIECH JUZ ROZPOCZNA SIE TE ZBIORY!!!

Z takim to blagalnym akcentem przywitaly mnie dzisiejsze wiadomosci od gienka. Okazuje sie, ze moje jajniky postawily na nadprodukcje i dorobily dodatkowe 5 bobli, co sprawia, ze w wiekszosci jajeczka nie sa dojrzale....Co za tym idzie: do piatku lece na hormonach, w piatek kolejna podgladanie, a grzebanie w broszce i ewentulne zbiory w sobote lub poniedzialek. Docu powidzial, ze nie dziwi sie, ze mnie boli skoro mam 13 olbrzymow (13-17mm) w sobie. Dodal, ze bedzie bolec jeszcze bardziej (KURWA DZIEKI!) , ale mam sie nie przejmowac, bo to normalne (dla kogo to jest normalne?).

Jak to mawiaja starzy gorale "No pain, no gain"