poniedziałek, 14 marca 2011

Goosfraba

Troche panikuje...

W sobote po przemycie czulam sie swietnie, pelna energii i super wyluzowana. W niedziele ok. 6.00 obudzil mnie okrutny bol podbrzusza/krzyza. Lzy plynely mi rzeka i nie moglam sobie znalezc miejsca. Wszytkie podtrucia hormonalne i zhiperstymulowane jajniki razem wziete nie bolaly mnie tak bardzo jak to... od tego czasu mam stresa... jakos tak sie boje. Niby od poczatku wyszlam z zalozenia, ze to juz naprawde wielki sukces, ze udalo nam sie wychodowac takie jajca, ze prawie-malza chlopaki daly czadu, ze mielismy 50% nadwyzka w produkcji blastocystow (nie wiem czemu ale ta nazwa kojarzy mi sie ze stara gierka Dyna Blast), ale wiadomo w miare jedzenia apetyt rosnie. Nawet zakrecilam sie na opcje bielizniacza choc od poczatku bylam ABSOLUTNIE przeciwna temu pomyslowi... no generalnie wzielo mnie i teraz zaczynam miec stracha, ze moze sie niepotrzebnie nakrecamy.... tydzien ma tyle dni, godzin, minut... nie wiem czy dam rade byc spokojna do tego wiosennego poniedzialku (21.03 mamy w klinice badanie szyjki macicy + hormonalne).... Goosfraba!

Alez ja glupia jestem! Niby tu taka wyluzowana, hej do przodu i wogole nic mnie nie rusza, a portami trzese z sila wieksza niz w Japonii....

4 komentarze:

  1. no to byle przez ten tydzień nie zwariować. zennnnnnnnnnnnnnn

    OdpowiedzUsuń
  2. Tuvki ja też się dowiem 21-go czy się udało. Moje nastroje są bardzo podobne do Twoich - trzęsę portkami ale wytrzymamy, nie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Damy rade - mam nadzieje! Innego wyjscia nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No to dołączam do grona trzęsących portkami. Ja też już osiągam apogeum schizowania w tym samym temacie. :-/

    OdpowiedzUsuń