No ale do rzeczy! W broszce bedziemy grzebac w poniedzialek. Juz sporo babelkow dojrzalo, ale czekamy na pozostale. Cale szczescie nie musze juz brac Pureonu. Dzis i jutro Daronda, w sobote dodatkowy zastrzyk z Pregnylu, a w niedziele absolutna laba. W poniedzialek mamy sie stawic w klinice o 8 rano. Ponoc caly zabieg, jako przepowadzony na bardzo lekkim znieczuleniu, bedzie trwal nie dluzej niz godzine w tym 10 minut samego dlubania.
Poniedzialek jest fajnym dniem (choc po cichu liczylam na jutro), bo mamy tutaj tzw. Kathara Dewtera (czyli czysty poniedzialek). Jest to pierwszy dzien postu przed-wielkanocnego oraz dzien puszczania latawcow. Tego dnia cale greckie niebo usiane jest kolorowymi latawcami - swietny widok! My tez bedziemy puszczac swoja sonde w kosmos...a nawet ich 13 :)
Moj prawie-malzu jest jakis taki rozczulony i bardzo pozytywnie nakrecony. Nawet w drodze powrotnej powiedzial mi, ze czuje, ze jego chlopaki sa w fantastycznej formie i nawet potem sobie nucil pod nosem :). Mysle, ze IVF zbliza ludzi choc bynajmniej w kwestii miziania ;) - nawet gienek stwierdzil, ze nie widzi mnie w pomaganiu prawie-malzowi w zachowaniu nie za dlugiego, przed zabiegowego celibatu :D
No, Gocha, wielki dzień się zbliża!!! Mam propozycję nie do odrzucenia: zróbmy karmie obydwie na złość i zaciążmy w tym miesiącu! ;-))
OdpowiedzUsuńPoza tym: szacun dla prawiemałża! ;-))