środa, 18 maja 2011

powrot cory marnotrawnej

Po pierwsze bardzo Was wszystkie przepraszam za pakiet dodatkowych zmartwien i dziekuje za maile i smski. Juz sie z wszystkiego tlumacze...

Moja dluga nieobecnosc nie mozna zwalic na jedynie na dwojke alienow, ktora przejela kontrole nad moim organizmem i postanowila sie nieco zabawic moim kosztem.

1. W trakcie Wielkanocy mielismy nieprzyjemny incydent tj. zagrozenie poronienia. Krwotok byl na tyle duzy, a oderwanie sie pecherzy na tyle powazne, ze przykulo mnie to do lozka na bardzo dlugi okres. Dopiero podczas zeszlo-tygodniowego USG wyszlo, ze "stara" krew juz sie calkowicie wchlonela i powoli mozna zaczac mowic o zazegnanym zagrozeniu. Jednak prawie-malzu i tak nie pozwala mi na zadne wyjscia, przemeczanie sie itp. Chalupa juz calkowicie zarosla brudem, a wycieczka do lekarza jest dla mnie MEGA wypadem.

2. Ponadto od czasu, jak zniklam z bloga walcze z okrutnymi nudnosciami - nie to nie jest wersja standardowa. Niestety sa dni, gdy nawet woda okazuje sie produktem ciezkostrawnym. Moj gienek z powodu odwodnienia byl gotowy wpisac mnie do szpitala, ale udalo mi sie wymigac. Teraz powolutku stan mi sie poprawia, choc ZAWSZE 2 dni w tygodniu sa absolutnie kryzysowe - tj. rzygam od samego powietrza. Ponoc tak jest przy ciazy blizniaczej, a do tego pierwszej. Niektore kobiety cierpia na hiper-nudnosci i gienek stwierdzil, ze ja do takiej grupy wlasnie naleze. Cale szczescie polozna polecila mi pigulki z wyciagu z imbiru, ktore troszeczke lagodza objawy. Generalnie powiem Wam, ze masakra jest z tymi wymiotami - od poczatku ciazy schudlam juz 4 kg.

3. Jak juz wiecie za miesiac sie z prawie-malzem hajtamy wiec szalenstwo przygotowan slubnych jest w punkcie kulminacyjnym. Wiekszosc oczywiscie zalatwia malz, ja tylko ruszam palcem i mowie co chce, ale i tak roboty z tym co niemiara.

4. No i nie wspomne nawet o wszystkich badaniach i wizytach u lekarzy. Najpierw stres czy serdka beda bily, potem to cale zagrozenie poronienia, a teraz doszly nam zmartwienia zw. z ew. mutacjami chromosomow. Wczoraj wlasnie bylismy na bardzo dokladnych badaniach. Gienek nr. 2 wymeczyl moj brzuch tak okrutnie (USG trwalo 1h), ze reszte dnia spedzilam przed swiatynia neptuna zwracajac morzu me organy. Sa oczywiscie pozytywy - jedno z alienow (Fetus 2) jest zdrowe tj. bez prawdopodobienstwa zespolu DOWNa czy tez innych anomali genetycznych. Drugie (Fetus 1) niestety jest zbyt malym dupkiem (ich roznica wieku to 3 dni) i nie mozna bylo sprawdzic wszystkich markerow, takze badanie jest do powtorki w poniedzialek. Nie jestem z tego szalenie zadowolona, bo nie dosc, ze zawsze jest niemaly stres to jeszcze to gniecenie brzucha. Gienek 2 byl tak niedelikatny, ze widac bylo na monitorze, jak alieny sie na niego wkurzaly i machalu rekami i nogami... Coz...

JESZCZE RAZ KOCHANE WYBACZCIE!!! Mam nadzieje, ze niejako jestem troszke wytlumaczona. W miare mozliwosci bede sie czesciej wpisywac, a jak juz mina mi nudnosc to bede calkiem na bierzaco. Teraz jednak wybaczcie, musze zakonczyc ten wpis, bo juz przywoluja mnie na modlitwy do Neptuna.

Buziaczki i dziekuje za troske!


Na koniec, sie troche pochwale zdjeciami z wczorajszego USG :)

9 komentarzy:

  1. yupiiii!:( dobrze, ze się odezwałaś :)
    Piękne wielkie bobasy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze ogromna ulga że coś napisałaś.
    PO drugie miałaś nie lada stres i nie dziwię się twojego małżowi że do łózka cię przytwierdził. Dobrze, ze zagrożenire zazegnane...nie wyobraża, sobie co przeżywaliście...ale teraz będize juz tylko dobrze.
    No mdłości oczywiście współczuje...taki urok...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybaczam ale tylko dlatego, że jesteś w podwójnym błogosławionym stanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. miejmy nadzięje, że najgorsze za Wami i teraz będzie już tylko dobrze :) gratuluję bliźniaków- podwójne szczęście ;) super zdjęcia. który to już tydzień?

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że się odezwałaś, ja również gratuluję podwojnego szczęścia i oby już bez komplikacji:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podwojne gratulacje! I czekam na dalsze wpisy! A (podglądająca cię od czasu do czasu życzliwym okiem :-))
    A tak korzystając z okazji - Jagoda, Ciebie też podglądałam dosyć regularnie (i kibicowałam!) zanim zamknęłaś bloga. I tak się nieśmiało zastanawiam czy mogłabyś mnie wpuścić...

    OdpowiedzUsuń
  7. Aggie Oczywiście, że Cie wpuszczę. Napisz na kogielmagiel@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej Wpadłam z 28dni. Ciesze się, że takie wiadomości. Tez jestem mamą bliźniaków. U mnie różnica długo była około 4dni między dziećmi. Bedzie dobrze!!! Pozdrawiam Kasia

    OdpowiedzUsuń
  9. Gocha, super, że ponownie wróciłaś do nas na bloga ale tym razem już w pewnym trójkowym komplecie ;-D
    Trzymaj się dzielnie i nie daj się tej dręczącej fizjologii, zaraz minie, jestem pewna, że 2 trymestr będzie dla Ciebie łaskawszy i w końcu swobodnie i z uśmiechem na buźce będziesz mogła razem z Jurasem cieszyć się tą cudowną ciążą, ściskam Cię mocno i wysyłam buziaki ;-))\
    mrs_green

    OdpowiedzUsuń