No i znowu, jak nie urok to sraczka, albo przemarsz wojska. Jakby nie wystarczylo, ze miesiac temu dowiedzielismy sie, ze mala ma dosc powazna wade serca i po urodzeniu bedzie potrzebowac 1-2 operacje to jeszcze na tydzien trafilam do szpitala. Akurat wtedy gdy urzadalismy w najlepsze chalupe. Szyjka otworzyla sie w najlepsze i duza widac podgladala, co robimy. Docek sie bardzo zmarrtwil i mowil, ze sytuacja jest nieciekawa i moze nawet nie da rady dziewczyn uratowac, ale sie udalo.
Rano mnie szyli. Bol po zabiegu nie do opisania, umieralam, masakra, ale teraz to juz inna historia :)
Nastepne 4 dni sa krytyczne, bo nie wiadomo, jak zareaguje macica, ale wierze, ze musi byc dobrze.
Cale szczescie szpital ma otwarta siec wi-fi i calkiem dobre jadlo :)
sobota, 6 sierpnia 2011
Szpitalne rewolucje
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
aż mnie ciarki przeszły:/ trzymaj się kobieto! i dziewczyny też niech się trzymają!
OdpowiedzUsuńjezu ! boże , nie wiedziałam co czytam :/ a własnie wczoraj o Tobie myslałam....nosz niemożlwie jest dla mnie żeby się nie udało. Dotrzymasz!
OdpowiedzUsuńMatka, leż i bądź jak inkubator!
Ściskam:***
Wszystko będzie dobrze, myślami jestem z Tobą i dziewczynkami, dzielna jesteś kobieta:)
OdpowiedzUsuńOjej! Straszne! Oby najgorsze już za Tobą.
OdpowiedzUsuńależ masz tą ciąże z przejsciami, niech już wkoncu te wszystkie dolegliwości i inne rzeczy już sobie odpuszczą, przecież nie może na jedną osobę aż tyle stresu spadać. WIerzę, ze teraz już wszystko będize dobrze.
OdpowiedzUsuń