środa, 21 września 2011

Cher rules!

Znow daje sie we znaki teoria Einsteina. Mam wrazenie, ze czas sie zatrzymal. Najchetniej przespalabym nastepne 2 tygodnie (tak do zamkniecia 32 tyg), a potem kolejne 2, ale jak tu spac??? Duza umiejscowila sie tak nisko, ze swojego laskawego pupsonsa wciska w moje szwy (ala!). Ponadto zdaje sie, ze juz od fetusika ciagnie ja do Irlandii, bo odstawia mi istne River Dance bezustannie kopiac mnie w nerw kulszowy. Bol jest tak paralizujacy, ze lzy same mi ciekna po twarzy, a nogi kurcza sie, jakby ktos puscil przez nie prad - naprawde MASAKA!!!
Do tego mala upodobala sobie gorne rejony mojego brzucha i z zamilowaniem rozpycha mi zebra - cholera z nic nie moge znalezc sobie miejsca. Nie wiem, kiedy ostatnio udalo mi sie polezec w jednej pozycji dluzej niz 20 minut. Nie wspomne juz cofajacego sie jedzenia i piekielnych zgag. Zaluje, ze nie machnelam sobie operacji plastycznej w stylu Cher i nie wycielam dwoch ostatnich zeber...

Z jednej strony chce zeby laski wytrzymaly w brzuchu minimum miesiac, a z drugiej nie moge sie doczekac zeby poczuc sie jak czlowiek, moc normalnie przewrocic sie z boku na bok (bez pomocy malza, ktory niczym greenpeace popycha mnie jak wieloryba zebym mogla sie obrocic), pospac na brzuchu i najesc sie bez konsekwencji...

Eh!

2 komentarze:

  1. Jeszcze troszkę, wytrzymasz;) Będziesz miała takie dwie kręciołki w domu:) pozdrawiam dzielną Mamuśkę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czarny humor z Ciebie wyłazi. Nie wiem czy się śmiać czy płakać. Tak czy owak piąchy mam zaciśnięte za Was Dziewuchy :)

    OdpowiedzUsuń