czwartek, 10 lutego 2011

wyglodniale humbaki

Zdaje sie, ze pomysl ze slubem w czerwcu byl nietrafiony. W zasadsie moge stwierdzic, ze strzelilismy sobie w stope. Polaczenie przygotowan do IVFu i slubu daje totalnie wybuchowa mieszanke... otoz nagle sie okazuje, ze nie mamy czasu podrapac sie w pupe i juz calkiem zapomnielismy co to jest seks. Prawie-malzu z pracy wraca o jakis chorych godzinach (ma wprowadzenie jakiegos nowego systemu w firmie). Ja po calym dniu biegania i zalatwiania roznych pierdol powieki podtrzymuje zapalkami. Generalnie rzecz biorac widzimy sie godzine dziennie i wtedy nasza komunikacja jest na etapie humbakow. Z braku sil jedyne co nam wychodzi to mruczenie i jeczenie.

Moze w ten weekend odpoczniemy. W ramach przedslubnych zwiadow poplyniemy na Syros... Moze tam sie uda zaseksic? Ja juz zupenie zapomnialam, ze to sluzy do czegos innego niz tylko siusiu...


2 komentarze: