czwartek, 10 lutego 2011

system binarny

Jestem po pierwszym mierzeniu sukien slubnych i niestety...pupy nie urywa. Biorac moja nieznosna ocene wszystkiego w systemie zero jedynkowym, absolutna niedziewczecos i podejcie "blagam tylko nie przymiarki" nawet nie bylo tak zle. Wydaje mi sie, ze pomogl bardziej fakt, ze poszlam ze znajoma, ktora byla niejako przygotowana na moje ekscesy i sama rowniez przymierzala suknie dla siebie. Ja nie moge powiedziec zeby zwalilo mnie z nog, a niestety tylko ta opcja gwarantuje sukces. Od zaraznia dziejow mialam podejscie na "tak" lub "nie" bez zadnych "nie jest zle", "moze", "w sumie fajne" itp. Jednym slowem wciaz czekam na jakis ciekawy okaz sukienki.

Nastepna wyprawa we wtorek :|. Chyba sie przed wyjsciem z domu upije.

A! pozytyw dnia: Jak zwykle rozbrajajaca siostrzenica Marysia (5 lat) vel. Marcin Robot uraczyla mnie jedna ze swych madrosci. Otoz tlumaczyla swojej starszej siostrze (8 lat), ze ma przestac jeczec, bo nikt w trakcie slubu nie bedzie do niej nic mowil (starsza nie jest zachwycona faktem, ze slub bedzie w Grecji, ale ona jest maly dzikus wiec to wszystko wyjasnia), bo przeciez:

"Jak sie ktos slubi to trzeba byc bardzo cicho"

2 komentarze:

  1. dobrze! dobrze że przeżyłaś :) cieszę się:) Myślę że "na odwagę" nie zaszkodzi seteczka :P
    P.S. Twoje ryby nie rosną a karmię je regularnie!;(((

    OdpowiedzUsuń
  2. Popieram, mi łatwiej przychodzi podejmować decyzje na lekkim rauszu! ;-)) Przynajmniej wychodzi z fantazją! ;-D

    OdpowiedzUsuń