Dzis powiedzialam mamie o wizycie u kardiologa. Oczwiscie w piec sekund zaserwowala reakcje obronna, ze ona przeciez nie ma na to wplywu, ze dziedziczy sie wady bezwiednie (mama od urodzenia ma bardzo powazne problemy z serduchem)...eeehhh....
Wiem, ze reaguje w ten sposob, bo bardzo by chciala, zeby wszysko bylo perfekt i najlepiej jakby to perfekt mogla nam udostepnic wlasnie ona. Nie zmienia to faktu, ze idiotycznie sie czuje, gdy ona sie przede mna tlumaczy. Nawet raz nie pomyslalam zeby ja o cokolwiek obwiniac..ehhh...
Z pozytywow moge powiedziec, ze prawie malz ma dzis urodziny i wycudowalam mu turbo-czekoladowy tort :)
świętujcie zatem słodko :)
OdpowiedzUsuń