czwartek, 9 grudnia 2010

CEO kontra CFO

Moj prawiemaz mnie rozpieszcza... Moze i czasem jest z niego rzeczowy brutal i wszystko ma zawsze wybudzetowane, zaplanowane, zainwestowane i zaoszczedzone, ale jesli chodzi o moja osobe o lamie wszelkie reguly tlumaczac sie, ze to on jest CEO, a ja tylko CFO wiec mam sie go sluchac. Tak oto w przedswiatecznym szle oszczedzania na IVF i modernizacje naszej sypialni (spimy w dwojke na lozku o rozmiarach 90x200) moj Juras postanawia mnie rozpiescic kupujac mi najlepsza i najdrozsza z mozliwych koszulke szpitalna (nigdy nie mialam koszuli nocnej, a ta potrzebna jest przy zabiegu w klinice) oraz funduje mi wyprawe na tzw. susze.

Dzis wiec wraz z moimi psiapsiolami po raz ostatni wybieram sie na sushi :). Potem zakladam, ze zapaczkuje wiec surowa ryba bedzie na czarnej liscie...ehh....

Juz nie moge sie doczekac!

1 komentarz:

  1. Gosiu, ja też nie mogę się doczekać Twojego pączkowania :-))
    mrs_green

    OdpowiedzUsuń