poniedziałek, 20 września 2010

duch (kot)

Nie wiem... Moze mam nie rowno pod sufitem, ale zawsze wierzylam, ze natura w jakis sposob sie z nami komunikuje. Wspoldziala z nami i uczy... - troche taki "Avatar". Lubie swoje wyobrazenie...

Kilka miesiecy temu przygarnelismy 5 kociat. Mialy po kilka dni wiec zabawy z nimi bylo co niemiara - karmienie co 2h (rowniez w nocy), termofor w poslaniu, mycie i masaz (co by sie wykupaly) - caly zestaw. Niestety, poniewaz byly slabe, nie udalo nam sie wszystkich odratowac. Zostal najsilniejszy - tygrysek zwany Piatkiem. Wyrosl na niezlego szaleja i teraz opiekuje sie nim rodzina przyjaciela... Odkad Tygrys byl u nas mial w zwyczaju nawiedzac nas ogromny kocor (rowniez o tygrysim futerku). Nic sie nie bal ten zwierz. Siadal tylko na chodniku i obserwowal Piatka. Poniewaz zauwazylam, ze ten koci kolo to samiec balam sie, ze zaatakuje Piatka, ale nie... Sidzial i przyszpial wszystko co zywe swoim hipnotycznym wzrokiem, a potem odchodzil. Teraz co ciekawsze: Piatka od 3 miesiecy u nas nie ma, ale kocor regularnie raz na miesiac przychodzi nas odwiedzic. Siada na schodkach wyjsciowych (do ogrodka) i przez moskitiere obserwuje mnie i J. - tak jakby sprawdzal czy wszystko u nas gra - a potem jak gdyby nigdy nic spokojnie odchodzi...

Dzis przyszedl po raz trzeci - to juz chyba nie przypadek, co? Moze jestem zupelnie szurnieta, ale podoba mi sie wersja z kocim duchem natury :)

1 komentarz:

  1. A nie zdziwilabym sie,jesli mam byc szczera......
    Daj mu jakas psotke do zjedzenia,duszki lubia jak sie im pokazuje,ze sa mile widziane w domu;)

    OdpowiedzUsuń