A tymczasem musimy organizowac i zalatwiac sprawy przed godzina "W", a w zasadzie "IVF". Niestety przez moj artystycznie abstrakcyjny organizm nie jestesmy w stanie ustalic dokladnego planu dzialania, ale bedziemy wiedziec co i jak po wizycie w klinice leczenia bezplodnosci. Wtedy to bede wiedziec czy czeka mnie terapia srodkami antykoncepcyjnymi, czy tez od razu przechodzimy do zastrzykow, bo (tak informacyjnie) normalny proces przygotowawczy do IVF wyglada tak:
1. 21 dni (zaczynajac od pierwszego dnia @) przyjmuje sie srodki antykoncepcyjne celem wyciszenia jajnikow
2. 12 dni zastrzykow do brzusznych - te maja wyciszyc jajniki jeszcze bardziej
3. hormonalna stymulacja jajnikow
4. zastrzyk z gonatropiny kosmowkowej (czy jakos tak)
a potem to juz punkcja jajnikow i do dziela chlopaki
Takze wszystko wyjdzie na jaw po wizycie w Giennimie...
Pozostaje znowu czekac i zmywac slady krwi po dokonanym na naszej psychice wczorajszym gwalcie.
Lubię Twoje obrazowe porównania - zmywać krew po dokonanym wczoraj gwałcie - jakkolwiek przerażająca byłaby treść, forma jest pierwsza klasa... No ale treść jednak ważniejsza, więc cóż mogę powiedzieć?... A. mówi w takich wypadkach: "wyklepie sie", ale - czy ja wiem?.... Tak czy inaczej, odwrotu nie ma, najwyraźniej powoływanie nowego życia na ten świat w tych czasach wymaga krwi.....
OdpowiedzUsuńDzieki kochana za wszystkie komentarze. Fajnie jest wiedziec, ze nie wysyla sie tych postow w wirtualna przestrzen tylko ktos ja wlasciwie czyta :)
OdpowiedzUsuńA wczoraj to nawet calego bloga polknal!Pisz,pisz,masz talent!
OdpowiedzUsuń