środa, 8 września 2010

a takie tam leniwe marudzenie

No i znowu mam nienajlepszy dzien... W sumie wszystko gra, ale kolacza mi sie po glowie glupie mysli - zawsze tak mam na moment przed urodzinami - to juz chyba taka karma. Wrocmy juz do ponarzekania:
To juz 7 miesiecy jak nie mam pracy (wiem sama sie zwolnilam, wiem szukam jej od 4 i wiem byly wakacje)i zaczyna mnie dopadac nuda, a tym samym frustracja. Ile mozna sprzatac, chalupe, prasowac, prac, jezdzic na rowerze, chodzic na basen? Wkoncu przychodzi taki dzien (jak ten), ze nie ma nic do roboty. Trafia mnie szlag, ze tak marnuje czas. Owszem czytam ksiazki, rysuje, cwicze, ale to wszystko jest takie bezproduktywne... Potrzebuje roboty! Dyscypliny i braku czasu.
Co gorsze minal juz pelny rok, jak staramy sie o potomstwo - tego nie bede nawet komentowac. W poniedzialek idziemy do gieniusza omowic szczegoly in vitro...swietnie :|. Co, jak i dlaczego to juz nawet nie chce mi sie tlumaczyc - to dluga i nudna historia..ehhhh...nie ma to jak zestarzec sie bedac mlodym!

Dobra! Ide zjesc sniadanie i zmobilizowac sie wyjscia na basen. Znow pojade rowerem - da mi to w kosc jak cholera (3,5km pod gorke), ale przynajmniej nie bede marnowac czasu siedzac na kanapie i nic nie robiac. Moze zrobie tez jakies przetwory z malin...NO COS MUSZE POROBIC, BO NIEZNOSZE NUDY!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz